czwartek, 30 lipca 2009

Tarnica, Bieszczady 1995


Tarnica, Bieszczady 1995, originally uploaded by Hodowca.

Dzisiaj będzie naprawdę stare zdjęcie. Zrobione jeszcze w zeszłym tysiącleciu, aparatem oczywiście analogowym. Chyba był to Kodak Cameo, ale pewien nie jestem.

Wiem tylko, że to była moja pierwsza wizyta w Bieszczadach. Spędzałem wtedy wakacje nad Soliną, ale zachciało mi się większych gór. Któregoś więc dnia wybrałem się autostopem do Ustrzyk Górnych, a stamtąd z buta na Tarnicę - najwyższy szczyt Bieszczadów. Tak na żywioł, nawet bez dobrej mapy, tylko z paroma kanapkami w plecaku. Na szczycie usiadłem i zrobiłem sobie zdjęcie.

Tamtego dnia Bieszczady zyskały kolejnego dożywotniego miłośnika :-)

niedziela, 26 lipca 2009

Na spływie kajakowym na Pilicy


spływ Pilicą, originally uploaded by Hodowca.
"Pilica zachwyca" - taki napis miał na koszulce jeden z ratowników na przystani, z której ruszaliśmy do jednodniowego spływu kajakowego. I faktycznie - dwudziestokilometrowy odcinek od Tomaszowa Mazowieckiego do Inowłodza jest prześliczny. Cały czas płynie się wśród łąk i lasów, tylko przez chwilę na horyzoncie majaczą jakieś kominy. Poza tym nic nie zakłóca tak pięknych okoliczności przyrody. Jak w filmie :-)

Oczywiście na kajak nie wziąłem lustrzanki, tylko niedawno kupioną za bezcen na allegro małpkę. A więcej zdjęć ze spływu można oglądać w mojej galerii na flickr.com.

sobota, 18 lipca 2009

Nowe aparaty testuję na Tour de France

Tak się składa, że ostatnio jak sobie kupię nowy aparat, to go testuję na Tour de France. Niestety nie na żywo - może w przyszłym roku? - tylko w Eurosporcie.
Niemal równo rok temu nabyłem Nikona D80 i jedno z pierwszych zdjęć pstryknąłem bez zastanowienia telewizorowi, gdzie akurat jechali kolarze. Teraz sytuacja się powtórzyła. Kupiłem sobie używanego maleńkiego Canona SD700 IS i znów wycelowałem obiektyw w kolarzy. Ciekawe czym ich sfotografuję za rok :-)

Po co mi używana "małpka" skoro mam lustrzankę i telefon robiący zdjęcia? To proste. Lustrzanki nie wezmę ze sobą wszędzie, a fotografowanie telefonem... cóż, nie oszukujmy się: póki co żaden nawet najdroższy telefon nie umywa się do pierwszego z brzegu aparatu. Uważam, że opowieści o genialnych zdjęciach zrobionych telefonem są równie wiarygodne jak reklamy środków czyszczących w telezakupach mango24. Owszem, te produkty świetnie czyszczą, pod warunkiem że coś nie jest brudne. I podobnie jest z telefonami. Można zrobić nimi dobre zdjęcie, pod warunkiem, że mamy idealne światło, mnóstwo czasu i jesteśmy w odpowiedniej odległości od fotografowanego obiektu - w końcu telefony nie mają zoomu. A jednak tysiące ludzi są gotowe wydawać tysiące złotych na te zabaweczki.

Ale są też dobre strony tego owczego pędu na komórki z aparatem: normalne aparaty tak szybko tracą na wartości, że można kupić naprawdę świetny i całkowicie sprawny model z optyczną stabilizacją obrazu za mniej niż 200zł. A trzy lata temu ludzie płacili za niego dziesięć razy więcej! Więc gdy sprzedawca będzie was namawiał na najnowszy aparat z rozpoznawaniem uśmiechu i filmami HD, za jedyne półtora tysiąca złotych - pomyślcie ile będzie on wart za dwa, trzy lata :-)

Tour de France 2008 on Eurosport HD
Tour de France 2008, nowiutkim Nikonem D80

sobota, 11 lipca 2009

Gniazdo szerszeni


gniazdo szerszeni, originally uploaded by Hodowca.

Moi rodzice mają domek w lesie, a za domkiem drewniany wychodek. W zeszłym roku wychodek upodobały sobie szerszenie i uwiły w nim śliczne gniazdo. Fotografowałem je kilka razy w różnych stadiach budowy i byłem pod ogromnym wrażeniem całego procesu konstrukcyjnego. Siedziałem sobie z aparatem spokojnie, a szerszenie latały mi nad głową bucząc uroczym basem. Kompletnie nie zwracały na mnie uwagi, również nic nie robiły sobie z flesza.

Po kilkunastu dniach gniazdo rozrosło się jednak do takich rozmiarów, że nie dało się wejść do wychodka. Poza tym pierwsze osobniki zaczęły już zaglądać do domu, a to nie było zbyt przyjemne. Na zdjęciu owady te wyglądają jak zwykłe osy, ale proszę pamiętać, że w rzeczywistości są od nich dwukrotnie większe! Przyjechali więc strażacy i gniazdo usunęli.

Na pamiątkę zostało mi to zdjęcie i kilka innych. Można je obejrzeć w tej galerii.

poniedziałek, 6 lipca 2009

Ucieczka z linii frontu


catch a lightning, originally uploaded by Hodowca.

To był jedyny w swoim rodzaju wyścig: z jednej strony ja w swoim małym samochodziku, z drugiej - potężny front burzowy, sunący nieubłaganie przez południową Polskę. On mnie gonił, ja uciekałem. Na zachód :-)

Zaczęło się w Bielsku Białej. Było duszne i upalne przedpołudnie i jazda autkiem bez klimatyzacji była trudna do wytrzymania. Wiatru ze wschodu jeszcze nie czułem, ale widziałem go na czubkach drzew. Gdy zbliżałem się do Opola, w lusterku wstecznym miałem już siną, ciemną chmurę na pół horyzontu. Ale w twarz wciąż świeciło mi ostre słońce. Wysiadłem na stacji benzynowej i poczułem na swojej skórze ostre i chłodne tchnienie frontu. W ostatniej chwili uciekłem przed pierwszymi kroplami deszczu.

Ale w samym Opolu mnie dopadło. Musiałem wysiąść do sklepu i w jednej sekundzie zmokłem do suchej nitki. Jeden zero dla burzy.

Z Opola pognałem czym prędzej dalej na zachód. I po chwili znów mogłem wyłączyć wycieraczki. Moje autko było jednak szybsze od nawałnicy, która znowu została w tyle. Postanowiłem więc przystąpić do kontrataku. Zaczaiłem się na parkingu pod Wrocławiem, wyciągnąłem aparat, wycelowałem obiektyw na wschód i czekałem.

Najpierw zrobiło się ciemno, a potem w jednej chwili w spokojne centrum handlowe uderzył gwałtowny wicher. Drzewka na parkingu wygięły się jak trzciny, ludzie biegali w panice, a w powietrzu zaczęły latać torebki i papiery. Nie miałem zamiaru znów zmoknąć, więc działałem szybko. Z aparatem gotowym do strzału poczekałem aż niebo przetnie jakaś błyskawica, a gdy to nastąpiło, natychmiast wcisnąłem spust migawki. Zdążyłem! Ustrzeliłem piorun w locie! Czym prędzej wsiadłem do auta i pomknąłem dalej na zachód.

Burza goniła mnie jeszcze, ale wyraźnie osłabła po tym trafieniu. W Legnicy już tylko trochę pogrzmiała i powiała, by w końcu rozpłynąć się w powietrzu. Wyścig uznałem za wygrany. Może łowcą burz nie jestem, ale i tak było fajnie :-)